wtorek, 21 stycznia 2014

Chapter two

Wykonałam ostatni ruch maskarą i byłam gotowa na wyjście z domu. Dziś mam bardzo ważną rozmowę, od której zależy, czy będę pracować w biurze, gdzie będę sekretarką. Nie za ciekawy zawód, ale najważniejsze, że mogę dużo zarobić. Poza tym to nie jest trudna praca. Zanoszenie różnych papierów do szefa, liczenie jakiś procentów. Moja mama pracuje jako sekretarka, a raczej pracowała, gdyż pewnie już dostała awans. Bywałam u niej często w pracy, więc jestem w tym dobra. Schowałam komórkę do czarnej kopertówki i wyszłam z mieszkania. Zamknęłam drzwi na klucz, który też wrzuciłam tam gdzie telefon. Pod dom przyjechała taksówka, którą zamówiłam pół godziny temu. Wsiadłam do niej, po czym powiedziałam kierowcy gdzie ma jechać.
     ***
Przez całą jazdę modliłam się, by szef biura mnie przyjął. Naprawdę mi na tym zależy. Weszłam do wysokiego wieżowca, po czym ruszyłam w stronę recepcji. Spytałam się, na którym piętrze Pan Smith ma swoje biuro. Gdy kobieta odpowiedziała mi na pytanie, czym prędzej ruszyłam w stronę windy. Wsiadłam do niej i nacisnęłam przycisk z numerem 6. Wysiadłam na odpowiednim piętrze, a po chwili stałam pod drzwiami, za którymi czeka moja przyszłość. Wzięłam głęboki oddech, po czym, zapukałam w drewnianą powłokę. Usłyszałam 'Proszę', po czym weszłam. Zamknęłam za sobą drzwi. Podniosłam głowę i zauważyłam mężczyznę w wieku około 28 lat. On ma być moim szefem ?
-Dzień dobry - uśmiechnęłam się - Nazywam się Molly Havish. Byłam z panem umówiona na rozmowę kwalifikacyjną.
-Witam, proszę usiąść panno Molly - odwzajemnił gest - A więc, chce pani pracować w biurze jako moja sekretarka ?
-Tak - przytaknęłam
-Może zacznę od paru prostych pytań - wyjął czystą kartkę i długopis
Zaczyna się.
     ***
-Tak mamo zdobyłam pracę - zaśmiałam się - I tak pracuję jako sekretarka.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę córciu. Jestem z ciebie taka dumna, pamiętaj o tym. Oby tak dalej. - odparła
-Przecież wiesz mamo, że staram się być jak najlepsza. Chcę zajść jak najdalej się da.
-Wiem Molly, wiem. Przepraszam cię, muszę kończyć - odparła - Do usłyszenia skarbie. Kocham cię.
-Też cię kocham.
Skończyłam rozmowę z mamą. Nareszcie. Położyłam się na kanapie, pilotem włączając telewizor. Co chwila zmieniałam kanał na inny. Nie mogę uwierzyć, że nie ma nic ciekawego. Mogliby puścić chociaż jakiś film. Dramat, komedię, horror. Byle co, ważne, żeby zabić nudę. Ech. Wyłączyłam telewizor, bo przecież nie ma sensu gapić się na reklamy. Nie na widzę reklam.  Pilota odłożyłam na szklany stolik, a do dłoni wzięłam komórkę. Weszłam na facebooka. Momentalnie pomyślałam o Kieran'ie. Nie wiem czemu. Nie mam go w znajomych i może, gdybym go znalazła i zaprosiła, znów byśmy popisali i przypomnieli sobie tamte czasy, kiedy byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Wystukałam na klawiaturze Kieran Lemon, a po chwili ujrzałam dość długą listę osób. Teraz jak go poznać ? Po czym mam go poznać ? Weszłam na profil pierwszej osoby. Łysy chłopak o niebieskich oczach. To na pewno nie on. Następna osoba. Chłopak z włosami do torsu i z kwadratową twarzą.... Następny i następny, i następny. W końcu natrafiłam na przystojnego bruneta. Owszem miał trochę dłuższe włosy, ale to nie oznaczało, że mam go wykluczyć, tak ? Miał brązowe oczy, które poznam wszędzie, no i w dodatku ten uśmiech. Czy to na prawdę on ? Znalazłam go ? Nie jestem w 100 % pewna, ale w nim jest coś takiego, że wiem, że to jest Kieran. Zaryzykuję. Zaproszę go. Wysłałam mu zaproszenie do grona znajomych. Teraz tylko czekać, aż je przyjmie, na co pewnie sobie poczekam. Zamknęłam oczy, by po kilku minutach odpłynąć do krainy Morfeusza...
     ***
Kakao, mleko, ciasteczka owsiane. To chyba wszystko. Zaczęłam rozglądać się jeszcze po innych półkach. Kiedy przeszłam obok wszystkich, zaczęłam zmierzać do kasy. Kolejka była dosyć długa. Nie rozumiem jak ludzie mogą kupować tyle mięsa, czy innych produktów spożywczych. Jestem pewna, że nie zjedzą, aż tyle jedzenia w ciągu kilku najbliższych dni. Kolejka z czasem stawała się mniejsza, za to ja bardziej zmęczona. Nagle usłyszałam za sobą, gdy ktoś mówi 'Kieran'. Nie zwróciłam na to specjalnej uwagi, ale coś mnie korciło, by zobaczyć kto tam stoi. Lekko odwróciłam głowę za siebie, zauważając bruneta, tego samego, którego zaprosiłam na facebooku. Nie żeby coś, ale czy to jest na prawdę on ? Dłuższe, doskonale ułożone włosy, szczery, szeroki uśmiech. W końcu nie wiem jak on teraz wygląda, prawda ? Nie mogę by tego pewna. Po chwili do u jego boku stanęła czerwonowłosa dziewczyna, z toną makijażu na twarzy. Nasze spojrzenia się spotkały, w związku z czym wolałam się odwrócić i czekać, aż kolejka zniknie. Po około 5 minutach, zapłaciłam kasierce i razem z zakupami wyszłam ze sklepu. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na chłopaka, po czym ruszyłam w stronę domu. Czemu zależy mi, aż tak na tym, by ponownie porozmawiać z Kieranem i naprawić naszą znajomość ? Znaliśmy się od dzieciństwa... wygląda to trochę dziwnie. Po tylu latach przyjaźni, zerwać kontakt i już nigdy się do siebie nie odezwać... W ogóle nie zobaczyć. Tęsknię za nim, bo spędziłam z nim bardzo dużo czasu. Znamy się jak nikt inny. Wiemy o sobie dosłownie wszystko. Teraz wszystko się zmieniło... my się zmieniliśmy. Mamy inne charaktery, inaczej się zachowujemy, wyglądamy. Wszystko jest zupełnie inne. Nie jesteśmy dziećmi, tylko dorosłymi ludźmi, którzy mają swoje obowiązki i życie. Nie jest łatwo zapomnieć o swoim najlepszym przyjacielu... nie jest. Jest mi trochę ciężko, bo wiele rzeczy mi się z nim kojarzy. Tęsknota jest okropna. Nie można normalnie funkcjonować. Ech. Za dużo czasu marnuję na myśleniu i wspominaniu. O wiele za dużo. Powinnam zapomnieć, choć łatwo nie jest, ale powinnam przynajmniej spróbować. Kiedy doszłam do mieszkania, zakupy położyłam na blacie w kuchni, po czym zaczęłam je odkładać na swoje miejsce. Ciasteczka wsypałam do miseczki, a mleko wlałam do kubka. Resztę rzeczy schowałam. Poszłam do salonu, od razu siadając na kanapie. Włączyłam telewizor. Co jakiś czas ciasteczka maczałam w mleku i się nimi zajadałam, oglądając jakąś komedię romantyczną. Co prawda nie za bardzo lubię ten typ filmów, ale nie mam wyboru.
***
Obudziły mnie jakieś wrzaski. Odruchowo otworzyłam szeroko oczy i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Głupia jestem. Głosy dobiegały z telewizora, którego nie wyłączyłam zeszłej nocy. Najwidoczniej zasnęłam na tej nudnej komedii romantycznej. Tak właśnie na mnie działają. Przetarłam zaspane oczy i spojrzałam na godzinę, wyświetlaną na dekoderze. 9:30. Myślałam, że jest już po 11, ale to dobrze. W biurze mam być około godziny 10:15. Mam czas, a to jest najważniejsze. Posprzątałam miseczkę po ciasteczkach i kubek, a później poszłam na górę, by uporać się ze swoim tragicznym wyglądem. Nie powiem, że się wyspałam, gdyż tak nie jest. Kanapa nie jest, aż tak wygodna, na jaką wygląda. Przejrzałam się w lustrze, zauważając podkrążone oczy, potargane włosy i rozmazany makijaż. Ma - sa - kra. Natychmiast wzięłam się za mycie twarzy. Wczorajszy makijaż zszedł, a moja twarz stawała się coraz to ładniejsza. Otworzyłam kosmetyczkę, by wyjąć z niej potrzebne do zrobienia makijażu kosmetyki. Na początek twarz, przypudrowałam pudrem. Nałożyłam trochę różu na poliki, a potem  pomalowałam rzęsy maskarą. Włosy rozczesywałam aż 10 minut, przez zrobione na nich kudły. Włączyłam prostownicę, która po pewnym czasie nagrzała się i można było jej używać. Prostowałam je przez około kwadrans, po czym rozłożyłam je równo na obu ramionach. Usta pomalowałam jeszcze szminką o kolorze intensywnej czerwieni i byłam gotowa. Wyglądałam bardzo ładnie. Wyszłam z pomieszczenia, kierując się w stronę szafy, by wyjąć z niej białą koszulę i czarną obcisłą spódniczkę. To chyba odpowiedni strój, jak na pracę w biurze. Kiedy już się przebrałam, psiknęłam się kilka razy swoimi ulubionymi perfumami i wyszłam z pomieszczenia. Do torebki włożyłam smartphona i portfel, po czym wyszłam z domu. Na moje nieszczęście nie mam jeszcze samochodu, co wiąże się, albo z zamówieniem taksówki i czekaniem na nią około 20 minut, albo z pójściem pieszo. Wybieram drugą opcję, gdyż do biura nie mam aż tak daleko, a na taksówkę nie warto czekać. Ruszyłam w drogę. Najchętniej bym pobiegła, ale niestety... mam na nogach 15 milimetrowe szpilki. Mogłabym się zabić. Tak jak myślałam, do biura doszłam po około 20 minutach. Weszłam do wielkiego budynku cała zdenerwowana. W końcu to jest mój pierwszy dzień, tak ? Podeszłam do recepcji, od razu tłumacząc, że jestem tu pierwszy dzień i nie wiem co i jak. Oczywiście kobieta zamiast mi pomóc, powiedziała bym poszła na górę i tak dowiem się szczegółów. Zrobiłam tak jak kazała. Pojechałam windą na 9 piętro. Tam zapytałam innej kobiety co i jak. Odparła, że najpierw muszę porozmawiać jeszcze z szefem. Po co ? Anyway. Zapukałam w drewnianą powłokę, a słysząc 'Proszę' weszłam do pomieszczenia.
-Dzień dobry. - uśmiechnęłam się przyjaźnie. W końcu muszę zrobić na nim dobre wrażenie, czyż nie ?
-Witam - pocałował mnie w dłoń - Proszę usiąść. Musimy omówić dosłownie kilka małych spraw. - odparł
-Oczywiście - zasiadłam w wyznaczonym miejcu
-Najpierw chciałem omówić wygląd. - uśmiechnął się
-Oh.. czyżbym była źle ubrana ? Za dużo makijażu ? Za ... - przerwał mi, kręcąc głową
-Nic z tych rzeczy. Wygląda pani ... - spojrzał na moim zdaniem mój dekold, który był ciut odsłonięty...- Bardzo dobrze - uśmiechnął się. Makijaż też nie jest za duży. Będzie wyglądać tak pani codziennie, a będzie idealnie - posłał mi przyjemne spojrzenie, co odwzajemniłam
-Teraz godziny pracy. Ma Pani bardzo wygodny grafik - powiedział, wpatrując się w kartkę - Codziennie pracuje Pani od 11:15 do 16:00. Mam nadzieję, że pasuje Pani wszystko.
-Jak najbardziej - odparłam. Nie jest źle. Będę mogła się spokojnie wyspać. To najważniejsze.
-I ostatnia sprawa. Załatwiłem Pani, Pani własne jakby to powiedzieć... biuro. Nie takie jak moje, ale podobne. - Czy ja właśnie usłyszałam, że dostałam swoje własne biuro ? Swoje własne miejsce pracy ? - Znajduje się w nim telefon, dzięki któremu będę Panią powiadamiał o różnych spotkaniach, które będzie Pani musiała zapisywać. O innych sprawach dowie się Pani w między czasie - uśmiechnął się - Jest tam również biurko, a na nim tak na dobry początek pracy, papiery. To chyba wszystko. Mam nadzieję, że będzie się Pani tutaj dobrze pracowało. W razie pytań, proszę się zgłosić do mnie.
-Oczywiście - uśmiechnęłam się - Mogę już iść ?
-Tak, jak najbardziej.
-Dziękuję - wstałam, po czym wyszłam z pomieszczenia.
Po drodze zapytałam starszej kobiety, czy wie gdzie znajduje się moje biuro. Odparła, iż za nim stoję. Odwróciłam się. Faktycznie. Czym prędzej weszłam do pomieszczenia, od razu zauważając wielkie biurko, komputer i widok na Brookmans Park. Żyć nie umierać. Zasiadłam wygodnie na kręconym czarnym fotelu. Nie mogę wciąż uwierzyć, że jestem dorosła, pracuję i mam własne biuro. Cóż... nie jestem jeszcze nikim ważnym w tym biurowcu, ale mam się z czego cieszyć. Jestem z siebie na prawdę dumna, mogąc tu pracować i zarabiać sama na życie. Mama jest daleko i nie mam co na nią liczyć. Muszę liczyć sama na siebie. Jeśli przeżyję dzisiejszy dzień, to znaczy, że przeżyję także następny i następny. Po chwili usłyszałam dwa uderzenia o powłokę drzwi. Powiedziałam 'Proszę'. Ujrzałam młodą dziewczynę, chyba nawet w moim wieku o czerwonych długich włosach. Przejechałam po niej wzrokiem widząc, iż jest ubrana w nieco skąpe ubrania. No ale coż... to nie moja sprawa.
-Witaj. Jestem Alison - uśmiechnęła się - Tu są papiery, które musisz uporządkować. Jak skończysz zanieś je szefa.
-Okay - odparłam
-Zaczynaj ! - powiedziała, wychodząc z pomieszczenia
Papiery. Sterta papierów... Czas się wziąć do pracy. A tak poza tym, to wydaję mi się, że ją już gdzieś widziałam. Nie wiem, może się mylę, ale wyglądała dosłownie tak jak ta dziewczyna, wczoraj w sklepie. Najpierw wydaję mi się, że widzę Kierana, teraz ona. Za dużo myślę, ale mniejsza z tym. Wzięłam kilka kartek spoglądając na nie. Mam je uporządkować tak ? Okay... Nie wątpię, że skończę to robić w przeciągu kilku godzin, iż tego na prawdę jest bardzo dużo. Jeśli chcę zarobić... muszę zabrać się do pracy. Powodzenia Molly !
***
-Tutaj ma Pan różne umowy z roku 2012, a tutaj z 2013 - położyłam stos kartek na biurko
-Dobrze, dziękuję Panno Molly - posłał mi uśmiech, co odwzajemniłam - Mam nadzieję, że pierwszy dzień w pracy mija Pani bez żadnych problemów ?
-Skąd. Wszystko jest w porządku - odparłam
-Cieszę się. A, Panno Molly. Musi Pani poznać swoją koleżankę z pracy - uśmiechnął się - Pracuje tu od miesiąca i uważam, że miło by było, gdybyście się poznały. Ma na imię Amanda Taste - zapisał mi jej imię i nazwisko na kartce - Może opowie tobie o innych procedurach w biurowcu i o innych sprawach, o których nie pomówiłem z Panią.
-Oczywiście, dziękuję.
Wyszłam z biura Pana Smitha znów podchodząc do starszej kobiety. Spytałam się, gdzie mogę znaleźć ową dziewczynę, na co powiedziała, że niestety skończyła już pracę i przyjdzie jutro o 11:00. Podziękowałam za wiadomość, a następnie pokierowałam się w stronę wyjścia. Pierwszy dzień pracy zaliczam do udanych !
_______________________________
Yaaaay ! Jest i 2 rozdział. Miałam dodać go wczoraj, ale miałam lekkie problemy z bloggerem i nie mogłam dodać posta. Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał a już w 3 Molly i Kieran będą ze sobą rozmawiać (: Much Love xx




8 komentarzy:

  1. Boże jaki przypływ emocji :3
    Genialny rozdział, tak samo jal pierwszy :)
    Czekam na nexta z niecierpliwością :)
    Do "napisania"
    @luvmyriker
    [Przepraszam że z anonima :)]

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny *-*
    nie mogę się doczekać następnego <3
    @Karu_xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. nie mogę się doczekać! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny :) Czekam aż Molly i Kieran się spotkają <3 @pizzafordean

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny fajny, no dawaj mi tu Kiera ahaha @whileshecries

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm, albo się spóźniła do tej pracy pierwszego dnia, albo przypadkiem się pomyliłaś, bo najpierw napisałaś że ma być o 10:15 (więc by się spóźniła dodając te wszystkie minuty które pisałaś:P) a potem w sumie że o 11:15 zawsze zaczynać będzie:P
    Podoba mi się to, że mamy drugi rozdział i niby spotkała już Kiera, ale żadnego zaraz rzucania się sobie w ramiona, oh ah, Kieran, Molly to Ty:P że na razie żadnego takiego 'bliskiego' prawdziwego spotkania, noo, wiesz co mam na myśli:P generalnie fajne opisy, fajny wątek pracy i dobrze jeśli coś z szefem rozwiniesz (nie żeby mi się z Greyem skojarzył haha), na co mi obecnie wygląda, że tak możesz planować;D
    Alison.. na pewno to ta ze sklepu, fajnie:D tylko niby się uśmiechnęła, a potem takie 'zaczynaj!' co zabrzmiało w sumie jak rozkaz, więc ciekawa jestem czy się okaże spoko czy nie:P

    trochę błędów w pisowni jest, mogłabyś w sumie sprawdzać to jakoś zanim publikujesz:)
    Ale generalnie bardzo fajnie się zaczęło!:D

    @xAngel_87x

    OdpowiedzUsuń
  7. ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń